„Ketchup Schroedera” Domana Nowakowskiego, reż. Filip Zylber
Scena Teatru TV / #TYCHYNALATO
„Ketchup Schroedera” to debiutancka sztuka Domana Nowakowskiego, autora przychylnie przyjętych sztuk pisanych dla Teatru TV – „Usta Micka Jaggera” i „Niektóre gatunki dziewic”, scenarzysty serialu „Święta wojna”, współscenarzysty „Pokoju 107”. Nowakowski studiował na Wydziale Wiedzy o Teatrze warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Przez pewien czas pracował w agencji reklamy, a więc świat przedstawiony w spektaklu zna z autopsji.
Bohaterem jest młody poeta, „zawsze drugi” w prowincjonalnych konkursach literackich, który dzięki zbiegowi okoliczności dostaje się do wielkomiejskiego środowiska reklamy. Za cenę kariery – oraz proporcjonalnego do niej statusu towarzyskiego i materialnego – krok po kroku odstępuje od wartości i kryteriów moralnych, którymi niegdyś się kierował, stopniowo i coraz bardziej świadomie.
Widzowie poznają Klimka w momencie, gdy nieoczekiwanie znalazł się na zakręcie drogi życiowej – jak ze złośliwą satysfakcją mówią koledzy „spadł do keczupu”, na którym poślizgnęło się wielu speców od reklamy.
Gdy kompletnie wyprany z pomysłów biedzi się nad wymyśleniem „wgryzającego się w podświadomość” sloganu reklamowego, odwiedza go kolega z dawnych lat. Rysio jest zaszokowany wystrojem biura, widokiem dziewczyn, czyli „lasek” towarzyszących co ważniejszym panom, bogactwem, które kłuje w oczy – marynarka Klimka jest więcej warta niż jego samochód.
Rysiek, kiedyś dobrze zapowiadający się poeta, ma poczucie, że został „jak ta dupa” ze swoimi ideałami, z tą swoją Baśką, grubą i pryszczatą, z trójką dzieci, dwoma pokoikami i nauczycielskim etatem za 400 złotych. Koniecznie chce się dowiedzieć, jak przyjaciel trafił „do tego raju”.
Wychylają liczne toasty „za byłych poetów”, a Klimek – coraz bardziej szczerze – opowiada o swoich przygodach w wielkim świecie, jednocześnie odsłaniając twórców reklam, obowiązujące w nim kastowe podziały, pułapki, w które wpada człowiek owładnięty chęcią zdobycia pozycji i pieniędzy.
Do firmy ściągnął go kolega Johnny, dawniej Jaś Ślągwa, aby wymyślił slogan reklamowy dla bogatego klienta, którego będzie można „trzepać przez pięć lat”. Długowłosy poeta, który do tej pory miał Absolut za stałego sparring partnera, z marszu układa wierszyk o płatkach śniadaniowych, jak dobry żart, i natychmiast dostaje pracę. Trafia „do pierwszej ligi” – „z płatków można przejść do mydeł, a stamtąd już bez problemu do proszków”, co jest szczytem marzeń wszystkich pracowników firmy.
Klimek przekonuje dobrodusznego przyjaciela, że reklama to sztuka przyszłego tysiąclecia. Dla elity, którą stanowią jej twórcy i producenci, czerpanie z kultury nie ma większego znaczenia, oni sami tworzą „kulturę szeroko pojętą”, „sztukę bardziej multimedialną”. Nie jest to zresztą trudne, wystarczy pozbyć się początkowego uczucia wstrętu.
Wmawiając przyjacielowi to bełkotliwe rozumowanie, Klimek ma nadzieję, że nieskażony rutyną poeta przypadkiem wpadnie na pomysł, jak zareklamować „żałosną czerwoną kupę”, zwaną ketchupem Schroedera. Jednak sam nie traci resztek rozsądku i przyzwoitości, a uwagi, którymi opatruje przywoływane z pamięci sceny, nie są pozbawione krytycyzmu i nawet sporej dozy złośliwości.
Oczami wyobraźni jeszcze raz ogląda swój debiut towarzyski – lokal w oparach alkoholu, muzyka (swoistym komentarzem do przedstawionej rzeczywistości są utwory zespołu T. Love z płyty „AlCapone”), faceci, z którymi warto lub nie opłaci się trzymać, ekskluzywne dziewczyny i ta jedna, Anka, u której z pewnością nie będzie miał szans (w cywilu studiuje jakiś handel, w firmie mozolnie wspina się „po szczeblach kariery”).
Czarnoskóry szef Mike hołubi wschodzącą gwiazdę działu kreacji, w biurze i w sali treningowej wyciska z młodzieńca siódme poty, kupuje błyskawicznymi awansami i pochlebstwami, a potem w jednej chwili strąca ze szczytu.
Przyjaciel Johnny, przewodnik w świecie blichtru i pozorów, ułatwia kontakty, doradza, pomaga zdobyć Ankę. Gdy Klimek zadaje sobie pytanie, dlaczego Johnny’emu tak zależy na jego sukcesach, koło fortuny już wykonuje niekorzystny dla bohatera obrót. Błaga Najwyższego o potrzebne mu wielkie, piękne słowa, ale w zakłamanym świecie każde słowo ma już zarezerwowany obszar z gruntu fałszywych skojarzeń: miłość to krem, szczęście – szampon, niebo – guma do żucia, wierność – zupy i tak dalej. Co zrobiłeś z moimi słowami? – pyta kompletnie pijanego renegata krainy poezji Gromowładny, ale on też jest tutaj tylko postacią z reklamy.
Obsada: Piotr Adamczyk (Klimek), Olaf Lubaszenko (Rysiek), Piotr Fronczewski (Jehowa), Marek Bukowski (Johnny), Brian Scott (Mike), Piotr Gąsowski (Planner), Katarzyna Pawlak (Anka) oraz Katarzyna Antoniewicz, Ewa Holt, Ilona Kucińska, Michał Banach, Tomasz Bednarek, Paweł Deląg, Tomasz Kalczyński, Grzegorz Kowalczyk, Wojciech Kowman, Jacek Rozenek, Paweł Szwed, Piotr Wiszniewski
Czas: 82 min
Autor: Doman Nowakowski
Reżyseria: Filip Zylber
Scenografia: Anna i Jeremi Brodniccy
Kostiumy: Magda Maciejewska
Muzyka: Piotr Mikołajczyk
Zdjęcia: Grzegorz Kuczeriszka
Prowadzenie Paweł Drzewiecki